widzę, że głos zabrali Ci, co nigdy nie używali opon całorocznych
To tak, jak ktoś, kto nigdy nie żył w związku mówi Wam, jak radzić sobie z problemami w małżeństwie
A że na całorocznych jeździmy w różnych autach 10 lat, to coś mogę powiedzieć.
Zacząłem od dębicy navigator 2 i powiem szczerze, że były bardzo fajne w colcie 1.3 i corolli e11 1.3 - nigdy nie było problemów w żadnych warunkach. Oczywiście nigdy nie jeździliśmy bardzo agresywnie, tylko z głową. Potem zmieniliśmy (po nowe szybko się ścierały, nie jak kiedyś) na goodyear vector 4 season - naprawdę są niezłe i służą dzielnie.
W drugim aucie (suzuki baleno 1.8 benzyna 121KM) przez 5 lat miałem sezonowe koła na markowych oponach letnich (dunlop sp sport 01, bfgodrich g-grip) i zimowych (firestone winterhawk) i po zmianie na całoroczne klebery nie czułem jakieś przepaści na niekorzyść.
Oczywiście w optymalnych warunkach letnich, czy zimowych opona sezonowa będzie lepsza, ale w przejściowych na jakich jeździcie? Rano 2-3 stopnie, a jak wyjdzie słonko później, to 12 stopni. Albo jak nagle załamuje się pogoda i spadnie nieoczekiwanie śnieg? Ja już tego problemu nie miałem, a ile odeszło stresu (czekanie) i wysiłku (transport z balkonu w bloku) i kasy (przekładanie, a jak ktoś przechowuje, to to też kosztuje).
I powiem szczerze, że niedawno kupiłem astrę z kołami letnimi i zimowymi w super stanie, ale już mam markowe całoroczne (hankook optimo 4s) na kołach i mam nadzieję, że w tym aucie też się sprawdzą
Każdy ma wybór - i nie piszcie, że mam gorszą drogę hamowania niż w waszych barumach, bo Wy macie gorszą niż w letnich continentalach 3x droższych.
P.S. Wiecie, że kiedyś też był olej silnikowy sezonowy? A teraz jakiego używacie? Bo ponoć, jak coś jest do wszystkiego, to...
No i te koszta przekładek i przechowywania - firmy oponiarskie wiedzą, co robią